Cassia bardzo często nazywana jest mianem bezbarwnej henny. Jednak trzeba sobie zapamiętać raz na zawsze, nie ma czegoś takiego jak bezbarwna henna. A nawet więcej cassia w ogóle henną nie jest, ponieważ jest to zupełnie inne zioło. Cassią można uzyskać bardzo piękną, miodową poświatę na blondzie.Wiadomo na bardzo ciemnych włosach będzie ona niewidoczna i wtedy uzyskamy tylko efekt odżywienia.
Tak prezentowały się moje włosy przed rozpoczęciem przygody z cassią.Włosy rozjaśniane. (przepraszam za pomiętą koszulkę, zdjęcie robione nie na potrzeby bloga)
UWAGA! Wybierając cassie, patrzmy na składy. W składzie powinna znajdować sie jedynie: cassia obovata. Wtedy mamy pewność, że jest ona bez dodatków chemicznych. Firmy które polecam to: Khadi (ale patrzcie czy faktycznie bierzecie cassie, ponieważ firma ta ma w swojej ofercie także blondy w podobnych opakowaniach, a te mogą już dawać intensywny kolor od miodowego do rudego), Orientana oraz Swati.
Teraz podam wam przepis według, którego ja przygotowałam moją mieszankę:
1. Najpierw przygotowałam sobie wodę destylowaną i siemię lniane. Ugotowałam len i zrobiłam tzw. „glutka lnianego”. Następnie odczekałam, aż glutek wystygnie i osiągnie temperaturę 50 stopni Celsjusza. Kolejno zmieszałam go z cassią, oraz dodałam 6 łyżek naturalnego soku jabłkowego, aby zakwasić mieszankę. Cassia bardzo lubi kwaśne środowisko, ponieważ wtedy może uwolnić swój barwnik, który najbardziej odżywia nasze włosy. Całość wymieszałam tak, aby mieszanka miała konsystencje gęstej śmietany i nie było w niej żadnych grudek.
2. Kolejnym etapem, było odstawienie błotnej papki na 24h.
3. Po 24 godzinach umyłam włosy oczyszczającym szamponem (Naturia zielona herbata i pokrzywa) i nałożyłam na wilgotne włosy błotko na 4 godziny.
4. Po tym czasie spłukałam cassie tylko wodą. I to wszystko.
2. Kolejnym etapem, było odstawienie błotnej papki na 24h.
3. Po 24 godzinach umyłam włosy oczyszczającym szamponem (Naturia zielona herbata i pokrzywa) i nałożyłam na wilgotne włosy błotko na 4 godziny.
4. Po tym czasie spłukałam cassie tylko wodą. I to wszystko.
Prawda że proste? A jakie efekty uzyskałam? To co pierwsze rzuciło mi się w oczy to niewyobrażalny blask włosów. W słońcu mieniły się jak miliony złotych niteczek. Po za tym włosy były sypkie i gładkie. Zresztą sami oceńcie.
Tak prezentowały się włosy, po pierwszym zabiegu.
A tak po kilku już cassiowaniach.
Mam nadzieje, że wpis wam się podobał i będziecie śledzic dalsze losy mojego bloga. Zapraszam, po jeszcze więcej wiedzy.
Aby być ze mną na bieżąco, zapraszam was na mojego instagrama: wlosowo.

Aby być ze mną na bieżąco, zapraszam was na mojego instagrama: wlosowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz