sobota, 20 stycznia 2018

Jak farbować włosy cassią? || Odżywianie włosów „bezbarwną henną”.

Dzisiejszy wpis, znów będzie o naturalnej koloryzacji. Na blogu pojawiło się już kilka wpisów o tej tematyce. To właśnie w nich zajdziecie podstawy rozrabiania mieszanek klik.


Ostatnia koloryzacja miała miejsce u mnie miesiąc temu. W ten weekend w końcu znalazłam czas na cassiowanie. Jakie zioła tym razem znalazły się w mojej mieszance? Cassia + amla + rubia + neem. Neem jest „bezbarwnym” kondycjonującym ziołem, które na moich włosach zagościło po raz pierwszy. 
Proporcje:
- 25 g cassi
- 25 g neem
- 10 g amli
- 10 g rubii
Cassie i neem zakwasiłam amlą, zalałam żelem z siemienia lnianego o temperaturze 50 stopni i odstawiłam na 20 godzin. Po 20 godzinach do mieszanki dodałam Rubię i przystąpiłam do mycia głowy oczyszczający szamponem.  Po umyciu włosów, na jeszcze wilgotne nałożyłam papkę, zawinęłam w czepek i czapkę i tak czekałam 4 godziny. Po upływie tego czasu spłukałam mieszankę jedynie samą wodą. Przejdźmy teraz do tego jak działają u mnie poszczególne dodatki?
Amla- pięknie ochładza kolor, oraz zakwasza moją mieszankę. Należy na nią uważać, ponieważ w dużych ilościach może wysuszać. Pięknie podbija również skręt kręconowłosym.
Rubia- Dodana sama do cassi, daje nam truskawkowy blond. O czym pisałam tutaj klikklik. Ja lubię ją dodawać, do mieszanki kiedy dodaję amlę, ponieważ sama amla dodana do cassi na moich włosach tworzy zbyt popielato – bury kolor. Z rubią natomiast to duet idealny.
Neem- zioło które kondycjonuje moje włosy. Są milsze w dotyku i odżywione. Natomiast u mnie dodatkowo nieco przyciemnia, ale o tym w dalszej części.

Efekty:
Pierwsze co zauważyłam już po odstaniu mieszanki jest to, że miała bardziej ciemny kolor niż zwykle. I tak jak myślałam, mieszanka przyciemniła mi włosy bardziej niż zwykle. U mnie akurat nic sie nie dzieje, bo taki kolor w zupełności mi nie przeszkadza. ( A w razie czego mamy przecież kwas jabłkowy na rozjaśnienie, wpis o nim tutaj) Wydaje mi się, że to sprawka neem, ponieważ miesiąc temu poszła u mnie na włosy identyczna mieszanka, ale bez tego zioła i efekt był dużo jaśniejszy. Jednak włosy są odżywione, z powrotem nabrały życia i blasku. Uwielbiam moje włosy zaraz po cassiowaniu. Kocham ten blask. Końcówki nagle stają się ostrzejsze i bardziej zdyscyplinowane. Ponadto u mnie cassia również świetnie je zabezpiecza. Nie wiem czy wiedziałyście, ale w lecie cassia może również pełnić rolę filtra uv na włosach. Dlatego, ja przed wyjazdem np. nad wodę lubię nałożyć na nie właśnie zioła.


Zdecydowanie zauważyć możemy, że kolor jest bardziej chłodny. Na zdjęciach, być może tego nie uchwyciłam, ale jest również ciemniejszy.Ponadto widać, że włosy są „bardziej żywe”. Uwielbiam naturalną koloryzacje i uparcie chcę wrócić do mojego naturalnego koloru i to jego odżywiać ziołami. Na razie wiem jedno, nie planuję wracać do koloryzacji chemicznej. Chociaż kobieta zmienną jest więc kto wie.
Aby być na bieżąco z moimi wpisami, oraz codzienną pielęgnacją zapraszam na moje insta story oraz instagrama wlosowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz