Witajcie
Na moim blogu mogliście przeczytać już moją włosową historię klik. Pisałam również o mojej pielęgnacji klikklik. Jednak nigdy nie napisałam o tym co dokładnie robiłam i co testowałam aby odratować moje włosy.

PO PIERWSZE: STRZYŻENIE
Moją przygodę z odratowaniem spalonych włosów rozpoczełam od kupna dobrych oraz ostrych nożyczek fryzjerskich. W moim przypadku były to te klikk. Włosy na domiar złego były nie dość ze popalone to jeszcze, wycieniowane i zdegażowane. Wiedziałam wtedy, że nie będę mogłą zapuszczać zniszczonych włosów, więc ratunkiem będzie co miesięczne podcinanie ich. I tak też było. Włosy co miesiąc skracałam o centymetr lub dwa. Mogłabym owszem chodzić do fryzjera, ale co miesiąc wydawać 50 zł wyniosło by mnie dużo więcej, niż jednorazowy koszt, kupna nożyczek.
PO DRUGIE: RÓWNOWAGA PEH
Dokładnie o co chodzi w równowadze PEH pisałam w tym wpisie klikklik. Dzisiaj raczej będę chciała pokazać konkretne kosmetyki, które mi pomogły. Przez pierwsze dwa miesiące, mimo kupowania dobrych oraz naturalnych kosmetyków, włosy wyglądały tylko coraz gorzej. Nie byłam wtedy świadoma co to jest równowaga peh a przez to, że jej nie zachowywałam, włosy bez przerwy miały niedobór lub nadmiar czegoś.
Emolienty
U mnie emolienty najczęściej pojawiały się w pielęgnacji.
Zacznijmy może od olejów. Wpis o olejach możecie przeczytać tutaj. Na moich włosach w tamtym czasie bardzo dobrze spisywał się olej kokosowy, który teoretycznie nie powinien działać dobrze na moich zniszczonych włosach, dlatego odradzam wam rozpoczynanie przygody z olejowaniem własnie od oleju kokosowego, kiedy macie zniszczone włosy. Może on powodować puszenie. Uważać trzeba też na masło shea, ponieważ również tak jak olej kokosowy należy do tłuszczów nasyconych i dedykowany jest włosom niskoporowatym. Natomiast u mnie ponadto fenomenalnie sprawdził się olej kameliowy, olej ze słodkich migdałów oraz olej z awokado. Olej nakładałam przed każdym myciem na od dwóch do sześciu godzin na podkład nawilżający.
Jeśli chodzi o maski oraz odżywki emolientowe to moimi ulubionymi, które stosowałam były m.in: Balsam regeneracyjny Babci Agafi (saszetka), Balsam żurawinowy z Ecolabu, Balsam Babci Agafii No2 regenerujący, Rokitinikowy balsam do włosów Babci Agafii objętość i puszystość, Odżywka NouNou z Davines. Odżywki te stosowałam zawsze po myciu.
Humektanty
Humektanty u mnie głównie pojawiają się jako podkład nawilżający pod olej. Zazwyczaj jest to mgiełka nawilżająca, do której przepisu link podaję wyżej przy olejach. Ponadto przed olejowaniem zamiast mgiełki jako podkład nawilżający służy mi też żel z siemienia lnianego lub żel aloesowy z Holika Holika. Jeśli chodzi o odżywki humektantowe to stosowałam je raz w tygodniu po myciu i były to: Intensywnie nawilżający ziołowy balsam z różą arktyczną i lotosem Iceveda oraz Balsam Babci Agafii z maliną i moroszką.
Proteiny
U mnie proteiny sprawdzały się raz w tygodniu. I moim włosom w zupełności to wystarczyło. Jednak niekiedy dla zniszczonych i rozjaśnionych włosów to może być za mało. Można wówczas dołożyć proteiny warzywne, którymi trudniej jest przeproteinować włosy i tutaj przykładem jest Ekspresowa maska regeneracyjna Babci Agafii (saszetka). Jeśli chodzi o typowe proteinowe maski to ja używałam i nadal używam: Ziaji Kozie mleko z keratyną, Maski szungitowej z Keratyną, Odżywki Nivea z proteinami (w składzie keratyna i jedwab) oraz Maski z Le Cafe Beauty Wzmocnienie i Objętość.
Dobrą opcją był też zakup maski Kallos Color, ponieważ ona posłużyła mi za bazę do robienia domowych masek. Z łatwością mogłam zmieszać ją z żółtkiem jaja i powstawała mi maska proteinowa lub dodać do niej miodu i miałam maskę humektantową, albo oleju i robiłam szybkie olejowanie przed myciem.
PO TRZECIE: SILIKONY
Jeśli nasze włosy są spalone lub zniszczone a nie chcemy ich obcinać drastycznie musimy postawić na silikony w naszej pielęgnacji aby włosy zabezpieczyć przed dalszymi zniszczeniami. Głównie musimy skupić się zabezpieczaniu końcówek. Jednak w moim przypadku były to niemal całe włosy, ponieważ były pocieniowane na całej długości. Postawiłam więc na serum silikonowe. Moimi ulubieńcami stały się: Serum odżywcza moc olejków z Loreal Elseve, Olejowy kompleks do końcówek z Natura Siberica, Olejek Tsubaki z Montibello. Olejki nakładałam po każdym myciu na mokre włosy. Więcej o nich pod tym linkiem.
PO CZWARTE: OCZYSZCZANIE
Dużym przełomem w mojej pielęgnacji było odkrycie, że mam uczulenie na cocamidopropyl betaine. Mój skalp od dziecka był okropny. Łuszczył się, pojawiały się drobne strupki czy łupież. Wydałam majątek na dermatologa, leki, rozmaite szampony. Delikatne, mocne, naturalne drogeryjne, apteczne. Żaden nie pomagał, a jeśli problem ustawał to tylko na chwilę. W te wakacje czytając o włosach, przeczytałam, że cocamidopropyl betaine może być silnym alergenem. Więc zabrałam się do szukania myjadeł, bez tego składnika. Jejku, jakie to było trudne do uczynienia. Na rynku jest naprawdę bardzo mało szamponów czy mydeł, które nie posiadają tego składnika. Więc aktualnie włosy na zmianę myję: Mydłem miodowym, cedrowym lub orzechowym Babci Agafii oraz szamponami Babci Agafii ale tylko tych w saszetkach. Jako szampon oczyszczający służy mi szampon przeciwłupieżowy Healing Catzy. Włosy myję co drugi dzień, a oczyszczam raz w tygodniu.
Ważnym etapem oczyszczania jest również peeling skóry głowy i do tego służy mi scrub rokitinikowy z Natury Sibericy, choć ma w składzie cocamidopropyl betaine to nie psuje mi skalpu ponieważ po nim zaraz i tak myję włosy szamponem bez tego składnika. Scrubu używam raz w tygodniu. Za peeling skóry głowy często też służy mi maseczka w proszku z Hesh Kapoor Kachli. Proszek rozrabiam z ciepłą wodą i nakładam na sam skalp na około godzinę.
PO PIĄTE: WCIERKI
Przedostatnim punktem na mojej liście są wcierki oraz przyspieszacze porostu. Jak wiadomo szybszy porost w moim przypadku był bardzo wskazany aby nowe i zdrowe włosy szybciej odrastały. Jak do tej pory uzywałam na szybszy porost: Maści końskiej, wcierki vianek (teraz jest na mojej liście zakazanych produktów, ze względu na cocamidopropyl betaine, a szkoda bo bardzo lubiłam jej działanie), oleju musztardowego, wcierki Banfi, Oleju Sesa. Dokładne recenzje, działanie oraz efekty tych produktów znajdziecie tu.
PO SZÓSTE: ZIOŁA
U mnie bardzo dużą rolę w poprawieniu kondycji włosów odegrały zioła. U mnie naprawdę dają niesamowity blask na włosach i ciężko ten blask podrobić czymś innym. A szczególnie najbardziej zauważalny jest on w lecie w słońcu. O jejku! Jak one się wtedy mienią. O ziołach, które testowałam napisałam już kilka postów. Bardzo dużo zdjęć i efektów możecie podziwiać w TYM linku.
A teraz zapraszam was do obejrzenia efektów.
Tak moje włosywyglądały mniej więcej rok temu. Wierzcie mi, zdjęcia nie oddają jeszcze ogromu zniszczeń jakie był wtedy na moich włosach.
A tutaj zdjęcia od września tego roku do grudnia.
Zapraszam was serdecznie na mojego włosowego instagrama wlosowo oraz instastory, gdzie jeszcze więcej się dzieje 

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz